Kim jest facylitator?

Zaraz po uruchomieniu tej strony jeden ze znajomych na Facebooku zapytał: kto to jest facylitator?
I słusznie zapytał, bo to pojęcie nie jest przecież powszechnie znane.

To egzotyczne słowo zapożyczone jest z francuskiego faciliter gdzie oznacza ułatwianie. Facylitator jest więc ułatwiaczem, a używam go z braku dotychczasowego polskiego odpowiednika. Ułatwiaczowi (a może umożliwiaczowi) blisko jest do moderatora, mediatora, ale to są jedynie określenia które zbliżają do wytłumaczenia jego funkcji, ale nie wyczerpują znaczenia.

Wytłumaczę to na swoim własnym przykładzie.

Korzystam z facylitacji w różnych sytuacjach. Najczęściej prowadząc warsztat, jak nazywamy szkolenie prowadzone metodami aktywnymi, ale tu napiszę o innym mniej oczywistym wykorzystaniu umożliwiania. Nieoczywistość wiąże się z tym, że ląduję w grupie, z którą mnie nic nie wiąże i mało albo w ogóle się nie znamy.

Jest to sytuacja pracy zespołu, który jest częścią jakiejś organizacji –  firmy, lub organizacji społecznej.
Zespół ma do wypracowania jakieś nowe rozwiązanie, przygotowanie projektu, lub nowych kanałów sprzedaży. Te zadania mogą być najróżniejsze, a ja nie muszę się na nich znać. Z doświadczenia wiem, że powinienem rozumieć w jakiej materii będziemy się poruszać, tak żeby nie zaskakiwała mnie używana na spotkaniu terminologia.

Moją pracę facylitacyjną rozpoczynam od zakontraktowania – umówienia się z liderem zespołu na moją i jego rolę podczas spotkania. Zazwyczaj ten podział wygląda tak, że lider zespołu jest podczas spotkania liderem tematu odpowiedzialnym za merytorykę, a ja wspieram proces dochodzenia do tego rozwiązania. Umawiamy się też na cel spotkania i przyglądamy się temu czy jest on realny, w ramach przeznaczonego czasu. Nierealne cele często zabijają spotkania.

Co robię na samym spotkaniu?
  • Zaczynam od wprowadzenia swojej roli – informuję jak mogę pomóc.
  • Moderuję,  proponując sposób zabierania głosu i dbam o to, żeby wszyscy mieli szansę zabrać głos.
  • Dbam o dynamikę pracy grupy, bezpieczeństwo psychologiczne uczestników ale też poczucie sensu ich pracy. Jest taka zależność, że jeśli ktoś nie zabiera głosu na spotkaniu, to czuje stratę czasu, sensu i chęci do udziału w kolejnych. Ale też zmuszany do wypowiedzi, może zamknąć się w sobie.
  • Ułatwiam też, proponując różne metody zapisu graficznego naszej pracy.
  • Gdy widzę i czuję, że jest jakieś napięcie emocjonalne proponuję stop – klatkę, żeby przekierować rozmowę na źródło tego napięcia. Często jest to podskórny ważny temat, który uniemożliwia pójście  dalej.
  • Gdy widzę i czuję, że zespół osiąga sukces, nie daję łatwo przejść dalej. Zespoły potrzebują świętować swoje sukcesy i uczyć się na nich.
  • Dopytuję gdy jest coś niezrozumiałego.  Może okazać się, że tylko ja nie rozumiem, ale często okazuje się, że większość uczestników nie rozumie, ale nie chce się z tym ujawnić.
  • Proponuję jak pracować z nowymi pomysłami, żeby nawyki oceniania i czarnowidztwa nie zamieniały uczestników w idea killers.
  • Dbam, żeby grupa trzymała się celu spotkania, a ważne tematy, które zaczynają przeważać, parkuję i przekierowuję do agendy kolejnych spotkań.
  • Pod koniec spotkania proponuję takie podsumowanie, które pokaże też jakie potrzeby zostały zrealizowane, a  o co trzeba zadbać następnym razem.

Rola facylitatora nie jest łatwa, ale jest bardzo wygodna dla zespołu, bo jest on w dobrych rękach i może skupić się tylko na celu spotkania. Ale jest to też wygodne dla facylitatora, bo może pozostać osobą z zewnątrz nie angażując się w życie zespołu.